13 błędów, które popełniłam w swojej edukacji

 

 

 

1. ZAKŁADAŁAM, ŻE ISTNIEJE „NORMALNE TEMPO NAUKI” (A JA NIE NADĄŻAM)

Nie brałam jednak pod uwagę perspektywy długoterminowej. Sądziłam, że skoro w skali semestru jestem w stanie opanować mniej, niż koleżanka czy kolega, to znaczy, że jestem słabsza. A co, jeśli byłam w stanie opanować tyle samo, co oni, ale w skali 3 lat? Albo 5? Tempo zapamiętywania jest zależne od wielu czynników i nie determinuje naszych ogólnych zdolności czy potencjału. Odzwierciedla jedynie to, co jesteśmy w stanie zrobić w danym momencie, nie ogólnie w danym przedmiocie czy życiu. Z perspektywy wieloletniej kariery, to, czy uczymy się w danym roku 10% szybciej czy wolniej, niż inni, nie ma najmniejszego znaczenia.

 

 

 

 

2. (NICZYM TEMPA DZIDA) BEZMYŚLNIE CZYTAŁAM TO SAMO

Aktywowałam więc wewnętrznego lektora (nasz własny głos, który słyszymy, gdy czytamy), a nie procesy poznawcze (uczenie się i zapamiętywanie). Wmawiałam sobie, że jeśli przeczytam coś X razy, to „spełnię normę” i przynajmniej nie będę mogła sobie zarzucić, że się nie starałam. Bezmyślne czytanie nie jest niczym innym, jak stratą czasu, ponieważ w żaden sposób nie przyczynia się do aktywnej nauki.

 

 

 

3. NIE SPRAWDZAŁAM SWOICH WIADOMOŚCI PRZED SPRAWDZIANAMI

Głównie przez niewiedzę, że powinnam była to robić, a potem z lęku, że wyszłyby przy tym braki i ewentualne nieprzygotowanie. Skąd więc mogłam określić czarno na białym co mi nie szło? Nie zadawałam sobie pytań i nie odpowiadałam na nie. Nie tworzyłam mini powtórek czy testów i nie wyłapywałam luk w wiedzy. Zapis takich sprawdzających pytań na marginesie książki czy samoprzylepnej karteczce zajmuje mało czasu, a za to utrwala materiał i sprawdza naszą wiedzę, gdy już skończymy pierwszy etap nauki.

 

 

 

4. MYLIŁAM POWTÓRNE CZYTANIE Z AKTYWNYM ODTWARZANIEM

Nawet wtedy, gdy czytałam ze zrozumieniem, nie mogło się to równać z odtwarzaniem wiedzy bez jakichkolwiek pomocy. W języku angielskim nazywamy to „active recall” i wielokrotnie lepiej wzmacnia ścieżki neuronowe w mózgu. Bo w końcu jaki jest lepszy sposób na sprawdzenie czy faktycznie coś pamiętamy, aniżeli powtórzenie definicji, wzoru, słówka czy zastosowania czasu z zamkniętym zeszytem?

 

 

 

5. NIE UCZYŁAM SIĘ POD KĄTEM TYPU ZADAŃ NA SPRAWDZIANACH

Informacja zostanie przez Twój mózg odtworzona dokładnie w taki sposób, w jaki została przyswojona. Wykuta na blachę notatka zostanie więc przez nas wyrecytowana, a związki frazeologiczne mogą sprawiać nam trudność w użyciu w wypowiedziach, gdy uczyliśmy się ich jedynie przez tłumaczenie. Inaczej więc powinniśmy się przygotowywać do testu wielokrotnego wyboru, a zupełnie inaczej do napisania eseju.

 

 

 

6. NIE POWTARZAŁAM MATERIAŁU

I z tym walczę po dzień dzisiejszy, choć z biegiem lat i dużą ilością praktyki, jest lepiej. Uczyłam się materiału raz, a potem go powtarzałam przed sprawdzianem. To nie mogło się sprawdzić. 😛 Ażeby informacja trafiła do pamięci długoterminowej, w zdecydowanej większości przypadków, wymaga ona od nas wielokrotnego powtórzenia. W przeciwnym razie zostanie sklasyfikowana przez umysł jako coś nieistotnego, a następnie wyeliminowana. I bardzo nad tym faktem ubolewam, ponieważ jestem pazerna i chciałabym móc od razu nauczyć się czegoś nowego (przecież skoro już raz to przeczytałam, to nagle zrobiło się to taaaakie nudne ;p). A tu się nie da, mózg płata figle i treść, którą znaliśmy wczoraj, dziś może być tylko mglistym wspomnieniem.

 

 

 

7. WIEDZA SŁUŻYŁA MI DO ZALICZEŃ, NIE ROZWINIĘCIA UMYSŁU

Czyli uczyłam się mając z tyłu głowy, że z tej wiedzy korzystać nie będę poza sprawdzianem. W naszym systemie edukacyjnym nie ma miejsca na wyjaśnienie uczniom w jaki sposób ta wiedza może im się przydać w przyszłości, a jeśli nie uważamy czegoś za użyteczne – do kosza.

 

 

 

8. ZA PÓŹNO OPANOWAŁAM TECHNIKI EFEKTYWNEJ NAUKI…

Mnemotechniki, mapy myśli, pamięć przestrzenna, pamięć zależna od kontekstu, Zadkładkowa Metoda Zapamiętywania, myślenie wizualne… Życie byłoby wtedy o tyle prostsze.

 

 

 

9. …I OKREŚLIŁAM SWÓJ PREFEROWANY STYL UCZENIA SIĘ

Moja koleżanka zadawała samej sobie pytania na temat historii, druga przepisywała wszystkie notatki, trzeciej wystarczyło przeczytanie zeszytu, a mój brat, z kolei, powtarzał głośno chodząc po mieszkaniu. Dużo czasu zmarnowałam, nim zrozumiałam, że jestem typowym wzrokowcem, który potrzebuje kolorów, przestrzeni i humoru, żeby coś przyswoić. Jedni potrzebują motoryki, inni uczą się słuchając wykładów, a wszyscy pozostali pamiętają obrazy. Nikt mi wcześniej jednak nie powiedział, że różne mózgi mają różne preferowane kanały informacji i to nie znaczy, że jestem głupsza, po prostu potrzebuje innych metod.

 

 

 

10. NIE ZOSTAWIAŁAM OKRUSZKÓW SWOJEMU MÓZGOWI

Czyli wczoraj pamiętałam, jutro zapomnę. I nie chodzi tu o materiał „łopatologicznego” sortu, takiego jak tłumaczenie. Mowa tu o ćwiczeniach wymagających zrozumienia i logicznego rozumowania. W poniedziałek mogłam rozwalać system i rozwiązywać konkretny typ zadań z matmy, a w czwartek już sprawiał mi on problem, ponieważ nie pamiętałam skąd brały się konkretne liczby. Nie wstawiałam strzałek czy symboli, które pozwoliłyby mi później odtworzyć tok rozumowania niezbędny do rozwiązania danego zadania. Rozpisane, nawet bardzo szczegółowo, zdanie, może nie być wystarczające do powielenia schematu. Czasem mózg potrzebuje dodatkowych okruszków.

 

 

 

11. POWTARZAŁAM BŁĘDY SWOICH NAUCZYCIELI…

Jeśli wiedziałam, że trafiłam na kompetentnego nauczyciela, takie problemy się nie zdarzały. Nikt jednak nie uczył się TYLKO od świetnych nauczycieli, wręcz przeciwnie, tendencja jest raczej odwrotne. Jeśli więc ufałam korepetytorowi, a on mi kazał samodzielnie ćwiczyć zestawy do ustnej matury, żeby móc wyrobić właściwe nawyki – byłam na dobrej drodze. Jeżeli jednak wiedziałam, że ktoś nie był czempionem edukacji, a kazał mi coś wyryć na blachę, należało użyć własnej głowy i poszukać lepszego sposobu (np. fiszek, zabawnych historyjek czy mnemotechnik).

 

 

 

12. …I WIERZYŁAM W ICH OSĄDY, GDY WE MNIE WĄTPILI

A było takich więcej, niż jestem w stanie zliczyć.

Cudza percepcja nas samych, to tylko opinia drugiego człowieka. Nie Sąd Boży, nie wyrok i nie cholerna wyrocznia, która na stówę ma rację. To tylko omylny umysł oceniający możliwości drugiego umysłu. Nic więcej.

W bonusie należy dodać, że większość nauczycieli ma tzw. fixed mindset, czyli mentalność zafiksowaną (stałą), według której nasz talent i nasze możliwości intelektualne są z góry ustalone przez geny i nic nie możemy z tym zrobić. Jest to tok rozumowania, w którym beztalencie historyczne pozostanie takim przez resztę życia. Zabawne, bo coś, czego nie potrafiłam osiągnąć w liceum, dziś, przy znajomości właściwych technik, nie sprawiłoby trudności.

 

 

 

13. NIE ODDZIELAŁAM AWERSJI DO NAUCZYCIELA OD AWERSJI DO PRZEDMIOTU

Trafiłam w życiu na wielu bardzo dobrych nauczycieli języka angielskiego, było też kilku z innych przedmiotów, którzy w ogromnym stopniu przyczynili się do mojego rozwoju. <3  Byli jednak też tacy, którzy, „zdołali” mnie zniechęcić swoim zachowaniem do danej dziedziny na całe lata, jeśli nie całe życie. Dziś włożyłabym więcej wysiłku w zidentyfikowanie co konkretnie było przyczyną problemu. Wbrew pozorom, niektóre przedmioty okazują się czasem użyteczne nie tylko w szkole, ale też w późniejszym życiu. Szkoda to zaprzepaścić tylko dlatego, że nauczycielka ma problemy z opanowaniem złości i odreagowuje na uczniach. 😛