Jak zacząć myśleć po angielsku

KROK 1 – ZDEFINIUJ SWÓJ POZIOM

 

Inaczej do sprawy podejdzie osoba początkująca, a inaczej średnio-zaawansowana. Starzy wyjadacze mogą mieć przewagę w kwestii różnorodności materiałów, jednak istnieją też większe szanse, że ich angielski jest naszpikowany błędami i szkodliwymi nawykami. Jeśli więc chcesz przejść na kolejny poziom nauki języka obcego, najpierw musisz ustalić z jakich książek, kursów, filmów, itp. będziesz korzystać. Jak ustalić swój poziom? W pierwszej kolejności można uzupełnić w sieci tzw. placement test. Nie jest on jednak kompleksowy i pomoc kompetentnego lektora może się okazać nieodzowna (zwłaszcza, że chodzi nam przecież o mentalny odpowiednik mówienia, a nie poprawność gramatyczną).

 

 

A POTEM…

 

 

 

 

OGRANICZ POLSKI I ZAPOMNIJ O TŁUMACZENIU

 

Dlaczego? Ponieważ procesy myślowe ucznia tłumaczącego z PL na ANG oraz takiego, który ten element pomija (i od razu buduje zdania w obcym języki), są bardzo różne.

 

Z TŁUMACZENIEM

UFORMOWANIE KONCEPCJI –> BUDOWA ZDANIA W J. POLSKIM –> TŁUMACZENIE SŁOWO PO SŁOWIE –>
(BLOKADA WYNIKAJĄCA Z BRAKU SŁÓW –> ) BUDOWANIE ZDANIA PO ANGIELSKU

 

Nie wspomnę już o energii, którą marnujemy próbując myśleć dwutorowo – pamiętać przekaz i oryginalne zdanie i tłumaczyć wszystkie słowa po kolei.

 

BEZ TŁUMACZENIA:

UFORMOWANIE KONCEPCJI –> BUDOWANIE ZDANIA PO ANGIELSKU

 

 

 

PRZEKALKULUJ WSZYSTKO I WIEDZ NA CO SIĘ PORYWASZ

 

Od czasu do czasu jakiś kursant pożali mi się, że nie widzi dużej poprawy w swoich umiejętnościach językowych. Ironicznie, ten sam kursant spędza ogromne pokłady wolnego czasu na naukę angielskiego – dokładnie aż jedną godzinę w tygodniu, na lekcji ze mną…

Przeliczmy to sobie.

Doba ma 24 h, tydzień 7 dni, co daje nam 168 h w tygodniu. Nie mniej, nie więcej. Umysł człowieka operuje NON STOP. Nawet kiedy wydaje nam się, że mózg nie pracuje, to on i tak pracuje. 😛 Podczas snu następuje m.in. innymi odsiew zbędnych informacji i porządkowanie tych nowych i użytecznych (oczywiście w dużym uproszczeniu). Używamy naszego ojczystego języka nawet we śnie, co oznacza, że taki kursant posługuje się językiem polskim przez 167 h, a angielskim tylko przez godzinę (i to często niepełną przez próby tłumaczenia na głos).

Usiłujemy więc skłonić mózg do posługiwania się zupełnie nowym kodem, aniżeli tym, w którym go szkoliliśmy całe lata. W dodatku liczymy na to, że 0,6% naszego czasu (vs. 99,4 %) wystarczy, żeby wyrobić sobie nowe nawyki.

Acha… 😛

 

 

 

OCZEKUJ ŚCIAN (NA KAŻDYM KROKU)

 

Nie spotkałam ani jednej osoby, która nie próbowałaby mimowolnie wrócić do starych nawyków przy próbie przestawienia się na myślenie po angielsku.

Jeżeli jesteśmy na wyższym poziomie zaawansowania i od początku nie wprowadziliśmy zasady kreowania myśli i budowania zdań w języku docelowym, bunt mózgu będzie naturalny i nieunikniony. W końcu w swoim umyśle już od dawna formowaliśmy ścieżki neuronowe pełne translacji.

Zmiana nawyków? To nie może przebiec bez problemów. 🙂

 

 

 

SŁUCHAJ BIERNIE

 

Czyli otaczaj się językiem. Nawet jeżeli niczego na początku nie ogarniesz. Nie chodzi o słuchanie, a SŁYSZENIE. Zaznajamianie się z melodią języka i jego dźwiękami.

Zupełnie jak z jazdą samochodem – gdy wsiadamy za kółko po raz pierwszy nie robimy tego od tak, od razu. Najpierw patrzymy jak robią to inni. Z brzmieniem języka jest podobnie.

 

 

 

SŁUCHAJ AKTYWNIE

 

Koncentruj się na przekazie, wsłuchuj się w znaczenie.

I znów, nie chodzi o to, aby z marszu tłumaczyć słowo po słowie. Jest to ten sam błąd, co przy formowaniu własnych wypowiedzi, tj. dodawanie sobie roboty i tworzenie szkodliwego nawyku.

Od początku należy nastawić się, że to zdanie, ewentualnie jego część, przenosi informację i trzeba postrzegać je jako całość (dążymy do tzw. big picture, czyli postrzegania całego obrazu, a nie tylko jego fragmentów).

 

 

 

ZAWSZE POWTARZAJ NA GŁOS

 

Po pierwsze, nie obudzisz się pewnego dnia z aparatem mowy gotowym do kreowania nieznanych mu dźwięków. Każdy z nas ma (w samej twarzy) 43 mięśnie, a jak wiadomo mięsień nieużywany zanika lub jest o wiele słabszy od tego regularnie wykorzystywanego.

Po drugie, formowanie myśli w obcym języku jest bardzo zbliżone do wypowiadania ich na głos (i vice versa). Okazuje się, że nawet struny głosowe pracują w taki samo sposób, nawet gdy nie mówimy czegoś głośno, a jedynie to pomyślimy.

 

 

PISZ W TYM JĘZYKU

 

Gdzie się tylko da i jak często się da.

Osobiście, od lat zapisuję swoją listę rzeczy do zrobienia na dany dzień w postaci miksu językowego. Gdyby więc mój terminarz wpadł w ręce przypadkowej osoby, najprawdopodobniej nie zrozumiałaby ona z niego nic. 😀 Mogą to być luźne przemyślenia przy śniadaniu (tzw. morning pages), terminarz, pamiętnik, lista zakupów czy po prostu wiadomości wymieniane z kimś bliskim czy też tzw. penpal’em.

Obcy język musi się stać naszym narzędziem codziennego użytku, abyśmy mogli się nim w pewnym momencie naturalnie posługiwać.

Daj komuś niedoświadczonemu szlifierkę i nie będzie wiedział jak się nią obsługiwać. Podobnie jest z mózgiem przymuszonym do używania języka obcego.

 

 

 

CZYTAJ KSIĄŻKI I OGLĄDAJ FILMY/SERIALE

 

Zwłaszcza takie, w których występuje język kolokwialny, np. seriale komediowe. 🙂 Nie zawsze mamy wpływ na to, czy w naszym środowisku znajdują się ludzie władający docelowym językiem. Mamy jednak dużo do powiedzenia w kwestii tego, czym karmimy swoje umysły poza pracą.

Jeśli nie masz więc za bardzo z kim pogadać i od kogo się uczyć – odpal Netflix lub zajrzyj na kanał jakiegoś amerykańskiego/brytyjskiego youtubera.

 

 

 

ZAPOMNIJ O SKOMPLIKOWANYCH ZDANIACH

 

Jedna z najważniejszych rzeczy, jakie wyniosłam z lekcji angielskiego w liceum – PROSTOTA! SIMPLICITY!

Nie utrudniaj sobie życia, zwłaszcza na początku. Celem jest przekazanie informacji, nic więcej. Nic nam po bardzo wysoko postawionej poprzeczce i ambicjach, jeśli przez nie podejmiemy nawet próby i.

Zasada jest prosta: nie przechodzisz do zdań złożonych dopóki nie będziesz szastać na lewo i prawo prostymi.

 

 

PARAFRAZUJ. WSZYSTKO!

Parafraza to nic innego, jak opisywanie tego samego, tylko przy użyciu innych słów, zwrotów, struktur. Mogą być to definicje, przykłady zdań z lukami, synonimy, antonimy, opisy sytuacji – wszystkie chwyty dozwolone.

Umiejętność parafrazowania jest jedną z najważniejszych w nauce języka i komunikacji, ponieważ nigdy nie będziemy znać WSZYSTKICH słów w danym języku. Cholera, przecież po polsku jest masa takich, z którymi się wcześniej nie spotkaliśmy. Czemu więc oczekujemy od siebie, że nagle zaczniemy sypać z rękawa wyszukanymi terminami?

Czym jest długopis? To taka rzecz, zwykle zrobiona z plastiku, która służy nam do zapisywania różnych informacji, list i robienia notatek.

Jasne? Świetnie! To teraz po angielsku. 😉

 

 

GOTOWY, DO BIEGU, START!

Czyli zastosuj monolog w swojej nauce języka. Wybierz dowolny temat, najlepiej prosty, niewymagający skomplikowanego i wyszukanego słownictwa, na który możesz mówić przez kilkanaście sekund bez przerwy. Zmierz czas i zanotuj. Następnego dnia przeprowadź to ćwiczenie jeszcze raz (może być ten sam temat, choć długoterminowo trzeba będzie troszkę namieszać 😉 ).

Celem są coraz dłuższe wypowiedzi i zwiększenie poziomu trudności pod względem poruszanego tematu. Presja czasu pomoże wymusić na umyśle posługiwanie się drugim językiem, ponieważ nie będzie czasu na tłumaczenie. Uprzedzam tylko – na początku będziecie mnie przeklinać za ten eksperyment. 😉 Za kilka tygodni podziękujecie. 😉 Nie ma za co. 😀

 

 

24 H Z ANGIELSKIM

 

Nie każdy ma luksus takiej separacji językowej, jednak jeśli ktoś ma – zdecydowanie polecam spróbować. 🙂 Rzecz w tym, żeby „zanurzyć się” w języku na dłuższy okres czasu, niż tylko godzina czy dwie.

Wiele osób dziwi mi się, że byłam w stanie opanować angielski bez wyjazdu za granicę. Wbrew pozorom, jest to bardzo proste – byłam nim cały czas otoczona i zmuszona do posługiwania się nim (studia filologiczne = słuchanie, mówienie i uczenie się po angielsku).

Chcemy więc być bombardowani angielskim, ponieważ mózg nie przeskakuje wtedy z jednego języka na drugi. Nie zmuszamy go do „zmiany kodu”, tylko wymuszamy stosowanie jednego non stop.

I nie trudno zrozumieć dlaczego: jeżeli uczymy się nowej umiejętności, np. jazdy samochodem i ruszania z miejsca, to kiedy będzie nam szło lepiej? W 5-tej minucie ćwiczeń czy w 50-tej?