Jak się wreszcie nauczyć angielskiego?

VIDEO

 

 

 

Gdybym miała stworzyć listę najczęściej zadawanych lektorom pytań, to wspomniane w tytule znalazłoby się na jej szczycie.

Najczęściej towarzyszą mu też powody, dla których jeszcze języka ktoś nie opanował (prawdopodobnie „brak talentu do języków”, „brak czasu” i „starość” będą miały z tym „coś wspólnego”, w każdym razie według rozmówcy).

I, jak zawsze, podkreślam – ja też mam plany, z wdrożeniem których się ociągam i znajduję milion powodów, ażeby ich nie wcielić w życie. Każdego dnia jednak walczę z tą tendencją i do tego samego zachęcam Was.

 

Ostatnio usłyszałam bardzo mądre stwierdzenie:

ALBO MASZ CZAS, ALBO SWOJE WYMÓWKI.

 

Bo przecież gdybym obiecała Wam milion dolarów w zamian za opanowanie języka w 6 miesięcy, coś mi mówi, że wszyscy odkryliby w sobie dotąd niepoznane pokłady energii i talentu językowego. 😀

Stworzyłam więc dla Was listę moich ulubionych metod, technik i zasad nauki języka angielskiego. Niech Wam służą. 😉

 

 

BILECIKI DO KONTROLI

 

Co najbardziej motywuje człowieka do kupna biletu MPK? Wizja kanara kontrolującego bilety (a co za tym idzie, mandatu). 😛

Co najbardziej motywuje kursanta do nauki? Poczucie wstydu przed lektorem (i/lub grupą) spowodowane brakiem zadania lub wiedzy.

Statystyki nie kłamią – źródło negatywnej motywacji (lęk) działa o wiele silniej, aniżeli pozytywnej (chęć osiągnięcia celu).

Nie licz na wewnętrzną motywację, bo się przeliczysz. Licz na systemy, tj. prywatne lekcje czy kurs językowy (najlepiej w malutkiej grupie). Jeżeli nie będzie komu machać nad Tobą przysłowiowym kijem, nie będzie Ci się chciało nawet ruszyć z miejsca.

 

 

 

MÓZG NICZYM CZARNA DZIURA – SŁÓWKA

 

Nie bez powodu mówimy, że umysł małego dziecka chłonie informacje, jak gąbka. Jest on jeszcze niczym nie skażony i nie zanieczyszczony bzdurnymi faktami.

Młodzież i dorośli to zupełnie inna historia. My potrzebujemy skojarzeń i haczyków, wszak

Uczenie się to łączenie nowych informacji ze starymi.

Niezbędny jest więc jakiś łącznik między jednym, a drugim.

Dlatego też gdy chcę opanować nowe słówko, to na 90% wybiorę MNEMOTECHNIKI.

Spojrzę na słówko czy wyrażenie, zastanowię się co przypomina mi jego początek,

np. EQUANIMITY /ˌekwəˈnɪməti/, czyli stan spokoju umysłu w stresującej sytuacji  😉

Słowo zaczyna się od E… myślę więc o mojej mamie, która ma na imię Ela 😉

QUA… – kojarzy mi się z AQUA, czyli z wodą.

Druga część słowa przywodzi mi na myśl słowo „ANONIMOWY”.

I tak tworzę całą historię. Np. Moja mama, Ela, zachowuje spokojny stan umysłu, gdy pije sobie w kącie wodę, nikt jej nie zna i zachowuje swoją anonimowość.

EQUANIMITY.

Absurdalne? I dobrze. To znaczy, że zostanie w mojej głowie na długo. 😉

 

 

 

A CO Z GRAMATYKĄ?

Gramatyka powinna być środkiem do komunikacji, czyli przekazywania informacji. Przyswajanie jej bez przełożenia na praktykę jest tylko zaśmiecaniem sobie umysłu.

Najpierw samodzielnie przyswajając zasady gramatyki, a potem przekazując je dalej moim kursantom, wyrobiłam sobie nawyk załatwiania sprawy w dwóch krokach.

W pierwszej kolejności, o ile to możliwe, używam elementów graficznych, kolorów, rysunków – wszystkiego, co pobudzi wyobraźnię i skutecznie odzwierciedli zagadnienie, które próbuję przyswoić lub pokazać.

Drugi krok to budowanie (i zmuszanie do tego uczniów) wypowiedzi w taki sposób, aby konkretny element gramatyczny został wykorzystany. I jedziemy aż do znudzenia (to jest pełnej automatyzacji 😀 ).

Jeśli więc uczę konkretnego czasu, po zaprezentowaniu zasad, mówimy, mówimy, mówimy… Tak stawiam kursantowi (lub sobie, jeśli sama się uczę) pytania, aby był zmuszony do udzielenia odpowiedzi przy pomocy omawianej struktury.

Musimy „przemielić” jak najwięcej przykładów i przełożyć je na mówienie (uwzględniając przede wszystkim praktyczne i użyteczne przykłady, o ile to nie jest oczywiste). Wszak po to się właśnie uczymy języka – żeby go używać i się komunikować 🙂

 

 

 

W PRZYPADKU CZŁOWIEKA INTELIGENTNEGO RUTYNA JEST OZNAKĄ AMBICJI

 

Cytat autorstwa W.H Auden’a.

Gdyby informacje były rozwiązaniem problemów, wszyscy chodzilibyśmy z 6-pakiem, znali po kilka języków i zakładali własne firmy, które przynosiłyby 6-7-cyfrowy dochód 😛

Problem nie tkwi więc zwykle w tym, że czegoś nie wiemy. Mało tego – w zdecydowanej większości przypadków zdajemy sobie sprawę z tego, co POWINNIŚMY zrobić. Po prostu tego nie robimy, bo to właśnie akcja, nie myśl, jest najtrudniejsza.

Jak zwiększyć swoje szanse na sukces? Zaczynając od wyrobienia sobie małego, bezbolesnego nawyku. Może będzie to aplikacja w telefonie, a może samoprzylepne karteczki na lustrze w łazience. Potrzebujemy czegoś, co sprawi, że proces przyswajania będzie tak automatyczny, jak to tylko możliwe. Zwykle niestety tak bardzo fiksujemy się na „właściwej” metodzie, że nawet nie zaczynamy. Zapominamy o tym, że jeśli mamy znaleźć tą idealną DLA NAS, to odbędzie się to wyłącznie przez próby i błędy. Kluczowe jest więc wyrobienie właściwego nawyku. Potem będziemy mogli go zmodyfikować wedle uznania.

Znów, nie należy polegać na wewnętrznej motywacji.

Najwięksi geniusze świata opierali dzieła swojego życia na rutynach i nawykach. Myślę, że możemy się zgodzić – skoro oni muszą, to my, szaraczki, tym bardziej 😉

 

 

 

POCZUJ TEN DRESZCZYK EMOCJI I MÓW

 

I nie możemy nawet powiedzieć, że nie mamy z kim, bo portali do wymiany językowej jest w tym momencie od cholery.

Wystarczy wpisać w GOOGLE „penpal” czy „language exchange”, zarejestrować się na którejś se stron i zagadać do przypadkowej osoby.

Piękno całości polega m.in. na tym, że jeżeli zaliczymy jakąś wtopę (a to przecież lęk przed błędem i zbłaźnieniem się są głównymi przyczynami bariery), nie będziemy musieli więcej zamienić z tą osobą kolejnego słowa, jeśli takie będzie nasze życzenie.

Pogaduchy z obcokrajowcem z drugiego końca globu mogą nas tak przerażać, że znowu schowamy się w swojej norce i nie wrócimy do angielskiego przez kolejne miesiące. A może warto podejść do tego, jak do ćwiczenia lub przygody i spróbować, choćby jeden raz?

Nie dowiesz się, jeśli nie sprawdzisz. 🙂

 

 

ŻADNYCH WYJĄTKÓW

 

Powiem krótko – żadnych przystanków. Żadnej taryfy ulgowej. Nie oznacza to, że musimy każdego dnia zarzynać przez 2 h kując z fiszek. Jeśli jednak nauka języka nie jest naszą drugą naturą, nie należy pozwalać sobie na dni, gdy nie zwiększymy swojego zasobu słówek choćby o jeden element.

Niektóre z Pań mogą kojarzyć to z regularnymi ćwiczeniami lub dietą 😉 Jak trzymamy się w karbach, dajemy radę. Ale jeśli odpuścimy sobie, choćby na jeden dzień…