WYZWANIE – 30 DNI Z ANGIELSKIM

WYZWANIE! 30 DNI Z ANGIELSKIM ‼️

‼️ OFICJALNIE OGŁASZAM MARZEC MIESIĄCEM POSZERZANIA ANGLISTYCZNYCH HORYZONTÓW ‼️

➡️ 30 dni

➡️ 30 tematów

➡️ 30 filmików

➡️ 30 ćwiczeń

I dużo śmiesznych materiałów dla tych, którzy uczą się najszybciej przez obrazy.

Wszystko oczywiście za FREE!

TUTAJ możecie się zapisać na listę chętnych. Dzięki temu przez cały marzec będziecie dostawać ode mnie każdego dnia linki z filmikami i ćwiczeniami, które pomogą Wam się sprawdzić po obejrzeniu mini lekcji

 

WHO IS UP FOR A CHALLENGE ??? 

Nauka czasów w angielskim dla wzrokowców – KURS

KOCHANI!

 

Nauka czasów w języku angielskim dla wzrokowców doczekała się nowej odsłony! 🙂

Nowy rok, nowy kurs! 😀

A w nim:

– 12 czasów przedstawionych w postaci map myśli (dużo kolorów i jeszcze więcej obrazków ;)),

– system umożliwiający szybki i sprawny wybór czasów w wypowiedziach (żebyście już zawsze wiedzieli kiedy którego użyć ;)),

– szkolenie video oraz ściągawki w formacie pdf kompleksowo opisujące struktury (a w nich masa przykładów),

– ćwiczenia (+ klucz), dzięki którym nabierzecie wprawy. 😉

Jeśli chcecie dostać 10% zniżki na kurs, możecie się zapisać na listę TUTAJ. 😉

BORROW czy LEND?

VIDEO

 

 

Zrozumienie różnicy między BORROW, a LEND nie jest szczególnie trudne.

BORROW używamy, gdy to my pożyczamy coś od kogoś, a LEND, gdy pożyczamy naszą własność KOMUŚ.

Koncepcja nie jest trudna, ale jak zapamiętać co do czego?

Jak zawsze, gdy mam tego typu problem, stosuję mnemotechniki wszelkiej maści. 😉

W tm przypadku zaczynam od słówka BORROW. Buduję zdanie, w którym wspominam o tym, że chcę pożyczyć kilka książek z biblioteki (wszak do tego ona służy, żebyśmy mogli skorzystać z jej zbioru). 😉 Mówię więc, że

I want to borrow a few books.

A teraz zapiszmy to nieco inaczej. 😉

 

I want to
BORROW a few
BOOKS.   😉

BORROW używamy więc, gdy to MY pożyczamy OD KOGOŚ. 🙂

 

LEND będziemy więc stosować, gdy np. oferujemy komuś pomoc.

Załóżmy więc, że ma miejsce taka oto dyskusja:

– I don’t have enough money to pay my rent. (Nie mam dostatecznie dużo pieniędzy, by opłacić czynsz.)

– I can LEND you some. (Mogę ci trochę pożyczyć.)

 

My możemy
BORROW
BOOKS z biblioteki 😉

 

A innym, jeżeli mamy akurat na zbyciu ;p , możemy LEND nieco MONEY. ;D

Jak poszerzyć swój zasób słownictwa

Lower your expectations in the short-term so that you can have extremely large goals in the long-term.

Obniż swoje krótkoterminowe oczekiwania, żeby móc ustanawiać ogromne długoterminowe cele.

Tim Ferriss

Na początku napisałam długi i wyszukany wstęp do tego posta, ale w ostatecznym rozrachunku stwierdziłam, że przejdę od razu do rzeczy. 😉  You’re welcome! 😀 😉

 

Jak uniknąć ciągłego zaczynania od nowa?

Nie przerywać. 😀

Jak nie przerywać? Ustawiać sobie (krótkoterminowo) poprzeczkę bardzo, bardzo… BARDZO nisko.

Wybrać ścieżkę najmniejszego oporu, ponieważ to przełamanie tej wewnętrznej niechęci do rozpoczęcia działania jest najtrudniejsze.

Innymi słowy – ucz się JEDNEGO słowa dziennie.

Jedno słowo niczego nie zmieni, powiesz. Przecież poszerzanie zasobu słownictwa, czy to w angielskim czy jakimkolwiek innym języku obcym, to kolosalne zadanie, które nigdy się tak naprawdę nie skończy.

Prawda. Nikt Ci jednak nie każe poprzestać na tym jednym słówku, gdy tylko je „odhaczysz”. Po prostu daj sobie pozwolenie na niższe standardy. Zrobisz więcej? Super. Nie? Luz – plan na dany dzień i tak został zrealizowany.

Dbaj o stawianie pojedynczych cegieł, a mur zadba już sam o siebie.

 

A żeby się łatwiej budowało, niżej lista stron i aplikacji, które są oparte na koncepcji „the word of the day”, czyli słówka na dany dzień. 😉

 

 

STRONY WWW:

Merriam-Webster

Wordthink

Learner’s Dictionary

 

APLIKACJE:

  1. Word of the Day
  2. Vocabulary Builder

 

 

 

 

 

Jak się wreszcie nauczyć angielskiego?

VIDEO

 

 

 

Gdybym miała stworzyć listę najczęściej zadawanych lektorom pytań, to wspomniane w tytule znalazłoby się na jej szczycie.

Najczęściej towarzyszą mu też powody, dla których jeszcze języka ktoś nie opanował (prawdopodobnie „brak talentu do języków”, „brak czasu” i „starość” będą miały z tym „coś wspólnego”, w każdym razie według rozmówcy).

I, jak zawsze, podkreślam – ja też mam plany, z wdrożeniem których się ociągam i znajduję milion powodów, ażeby ich nie wcielić w życie. Każdego dnia jednak walczę z tą tendencją i do tego samego zachęcam Was.

 

Ostatnio usłyszałam bardzo mądre stwierdzenie:

ALBO MASZ CZAS, ALBO SWOJE WYMÓWKI.

 

Bo przecież gdybym obiecała Wam milion dolarów w zamian za opanowanie języka w 6 miesięcy, coś mi mówi, że wszyscy odkryliby w sobie dotąd niepoznane pokłady energii i talentu językowego. 😀

Stworzyłam więc dla Was listę moich ulubionych metod, technik i zasad nauki języka angielskiego. Niech Wam służą. 😉

 

 

BILECIKI DO KONTROLI

 

Co najbardziej motywuje człowieka do kupna biletu MPK? Wizja kanara kontrolującego bilety (a co za tym idzie, mandatu). 😛

Co najbardziej motywuje kursanta do nauki? Poczucie wstydu przed lektorem (i/lub grupą) spowodowane brakiem zadania lub wiedzy.

Statystyki nie kłamią – źródło negatywnej motywacji (lęk) działa o wiele silniej, aniżeli pozytywnej (chęć osiągnięcia celu).

Nie licz na wewnętrzną motywację, bo się przeliczysz. Licz na systemy, tj. prywatne lekcje czy kurs językowy (najlepiej w malutkiej grupie). Jeżeli nie będzie komu machać nad Tobą przysłowiowym kijem, nie będzie Ci się chciało nawet ruszyć z miejsca.

 

 

 

MÓZG NICZYM CZARNA DZIURA – SŁÓWKA

 

Nie bez powodu mówimy, że umysł małego dziecka chłonie informacje, jak gąbka. Jest on jeszcze niczym nie skażony i nie zanieczyszczony bzdurnymi faktami.

Młodzież i dorośli to zupełnie inna historia. My potrzebujemy skojarzeń i haczyków, wszak

Uczenie się to łączenie nowych informacji ze starymi.

Niezbędny jest więc jakiś łącznik między jednym, a drugim.

Dlatego też gdy chcę opanować nowe słówko, to na 90% wybiorę MNEMOTECHNIKI.

Spojrzę na słówko czy wyrażenie, zastanowię się co przypomina mi jego początek,

np. EQUANIMITY /ˌekwəˈnɪməti/, czyli stan spokoju umysłu w stresującej sytuacji  😉

Słowo zaczyna się od E… myślę więc o mojej mamie, która ma na imię Ela 😉

QUA… – kojarzy mi się z AQUA, czyli z wodą.

Druga część słowa przywodzi mi na myśl słowo „ANONIMOWY”.

I tak tworzę całą historię. Np. Moja mama, Ela, zachowuje spokojny stan umysłu, gdy pije sobie w kącie wodę, nikt jej nie zna i zachowuje swoją anonimowość.

EQUANIMITY.

Absurdalne? I dobrze. To znaczy, że zostanie w mojej głowie na długo. 😉

 

 

 

A CO Z GRAMATYKĄ?

Gramatyka powinna być środkiem do komunikacji, czyli przekazywania informacji. Przyswajanie jej bez przełożenia na praktykę jest tylko zaśmiecaniem sobie umysłu.

Najpierw samodzielnie przyswajając zasady gramatyki, a potem przekazując je dalej moim kursantom, wyrobiłam sobie nawyk załatwiania sprawy w dwóch krokach.

W pierwszej kolejności, o ile to możliwe, używam elementów graficznych, kolorów, rysunków – wszystkiego, co pobudzi wyobraźnię i skutecznie odzwierciedli zagadnienie, które próbuję przyswoić lub pokazać.

Drugi krok to budowanie (i zmuszanie do tego uczniów) wypowiedzi w taki sposób, aby konkretny element gramatyczny został wykorzystany. I jedziemy aż do znudzenia (to jest pełnej automatyzacji 😀 ).

Jeśli więc uczę konkretnego czasu, po zaprezentowaniu zasad, mówimy, mówimy, mówimy… Tak stawiam kursantowi (lub sobie, jeśli sama się uczę) pytania, aby był zmuszony do udzielenia odpowiedzi przy pomocy omawianej struktury.

Musimy „przemielić” jak najwięcej przykładów i przełożyć je na mówienie (uwzględniając przede wszystkim praktyczne i użyteczne przykłady, o ile to nie jest oczywiste). Wszak po to się właśnie uczymy języka – żeby go używać i się komunikować 🙂

 

 

 

W PRZYPADKU CZŁOWIEKA INTELIGENTNEGO RUTYNA JEST OZNAKĄ AMBICJI

 

Cytat autorstwa W.H Auden’a.

Gdyby informacje były rozwiązaniem problemów, wszyscy chodzilibyśmy z 6-pakiem, znali po kilka języków i zakładali własne firmy, które przynosiłyby 6-7-cyfrowy dochód 😛

Problem nie tkwi więc zwykle w tym, że czegoś nie wiemy. Mało tego – w zdecydowanej większości przypadków zdajemy sobie sprawę z tego, co POWINNIŚMY zrobić. Po prostu tego nie robimy, bo to właśnie akcja, nie myśl, jest najtrudniejsza.

Jak zwiększyć swoje szanse na sukces? Zaczynając od wyrobienia sobie małego, bezbolesnego nawyku. Może będzie to aplikacja w telefonie, a może samoprzylepne karteczki na lustrze w łazience. Potrzebujemy czegoś, co sprawi, że proces przyswajania będzie tak automatyczny, jak to tylko możliwe. Zwykle niestety tak bardzo fiksujemy się na „właściwej” metodzie, że nawet nie zaczynamy. Zapominamy o tym, że jeśli mamy znaleźć tą idealną DLA NAS, to odbędzie się to wyłącznie przez próby i błędy. Kluczowe jest więc wyrobienie właściwego nawyku. Potem będziemy mogli go zmodyfikować wedle uznania.

Znów, nie należy polegać na wewnętrznej motywacji.

Najwięksi geniusze świata opierali dzieła swojego życia na rutynach i nawykach. Myślę, że możemy się zgodzić – skoro oni muszą, to my, szaraczki, tym bardziej 😉

 

 

 

POCZUJ TEN DRESZCZYK EMOCJI I MÓW

 

I nie możemy nawet powiedzieć, że nie mamy z kim, bo portali do wymiany językowej jest w tym momencie od cholery.

Wystarczy wpisać w GOOGLE „penpal” czy „language exchange”, zarejestrować się na którejś se stron i zagadać do przypadkowej osoby.

Piękno całości polega m.in. na tym, że jeżeli zaliczymy jakąś wtopę (a to przecież lęk przed błędem i zbłaźnieniem się są głównymi przyczynami bariery), nie będziemy musieli więcej zamienić z tą osobą kolejnego słowa, jeśli takie będzie nasze życzenie.

Pogaduchy z obcokrajowcem z drugiego końca globu mogą nas tak przerażać, że znowu schowamy się w swojej norce i nie wrócimy do angielskiego przez kolejne miesiące. A może warto podejść do tego, jak do ćwiczenia lub przygody i spróbować, choćby jeden raz?

Nie dowiesz się, jeśli nie sprawdzisz. 🙂

 

 

ŻADNYCH WYJĄTKÓW

 

Powiem krótko – żadnych przystanków. Żadnej taryfy ulgowej. Nie oznacza to, że musimy każdego dnia zarzynać przez 2 h kując z fiszek. Jeśli jednak nauka języka nie jest naszą drugą naturą, nie należy pozwalać sobie na dni, gdy nie zwiększymy swojego zasobu słówek choćby o jeden element.

Niektóre z Pań mogą kojarzyć to z regularnymi ćwiczeniami lub dietą 😉 Jak trzymamy się w karbach, dajemy radę. Ale jeśli odpuścimy sobie, choćby na jeden dzień…

 

 

 

 

 

6 sposobów na powiedzenie LUBIĘ po angielsku :)

FILMIK

 

 

Musimy oczywiście zacząć od samych podstaw, to jest

1. LIKE

i

2. LOVE

Nim przejdziemy do bardziej wyszukanych wyrażeń, musimy ogarnąć bazę.

Po LIKE i LOVE (jak i po większości czasowników odnoszących się do preferencji) wybierzemy zwykle jedną z dwóch dróg:

1) podamy CO lubimy czy też kochamy (tj. rzeczownik)

Np. I like ice cream.

2) powiemy CO lubimy/kochamy ROBIĆ (tj. czasownik + …ing)

Np. I love reading books.

 

3. Trzecim najczęściej używanym czasownikiem jest ENJOY i kładzie on nacisk na PRZYJEMNOŚĆ, JAKĄ (ROBIENIE CZEGOŚ) NAM SPRAWIA.Częściej, niż rzadziej, znajdziemy po tym słowie czasownik + ing,  aniżeli rzeczownik (choć ten też może w tym miejscu wystąpić).

Np. I enjoy running. – Bieganie sprawia mi przyjemność.

Np. I enjoy your company. – Lubię Twoje towarzystwo.

 

Ciekawostka. Kursanci bardzo często pytają jak życzyć komuś smacznego.

Enjoy your meal!

Jeśli natomiast zostajemy w hotelu czy siadamy przy stoliku w restauracji, obsługa hotelowa może nam życzyć udanego pobytu czy przyjemnego wieczoru.

Np. Enjoy your stay!

Np. Enjoy your evening!

 

Kolejnymi opcjami są wyrażenia „to be fond of” oraz „to be keen on”, które często są uznawane za synonimy, ale może po kolei.

4. „TO BE FOND OF” sugeruje zwykle, że mamy do kogoś lub czegoś słabość.

Przykładowo, dziadek mógłby powiedzieć, że

He is fond of his youngest grandchild. – Ma słabość do swojego najmłodszego wnuczka czy wnuczki.

Zwracamy uwagę na to, że musimy w tych wyrażeniach odmienić przez osoby czasownik BYĆ.

5. Alternatywą jest „TO BE KEEN ON” i w tym przypadku podkreślamy raczej nasze ZAINTERESOWANIA i AKTYWNOŚĆ.
Np. He is keen on bowling.

 

6. Ostatnim wyrażeniem na dziś jest „TO BE INTO SOMETHING”, jeśli chcemy powiedzieć, że coś nas pasjonuje czy, kolokwialnie ujmując, kręci. 😉

Np. She is into motorcycles.

lub

Np. She is into guys who drive motorcycles.

Hej, nie oceniajcie! Wszyscy mamy swoje słabości! ;D

 

SMALL TALK – jak sobie radzić z niezręczną ciszą

Pół biedy, jeśli jest to koleżanka, której nie lubimy lub przypadkowy przechodzień, z którym utknęliśmy w windzie. Ich możemy zignorować. Co jednak z sytuacjami, w których WYPADA nam coś powiedzieć, a ta niezręczna cisza aż dzwoni w uszach? Nie oszukujmy się – w większości przypadków nie chce nam się z tymi osobami gadać. Rozmowa jest zwykle sztywna, nie mamy wspólnych zainteresowań lub, najczęściej, tak niewiele o tej osobie wiemy, że na horyzoncie nie ma choćby cienia tematu, o który można by zahaczyć.

Pisałam artykuł głównie z myślą o kursantach, którzy taki small talk muszą praktykować po angielsku, więc na końcu załączam mini słowniczek przydatnych wyrażeń. 😉

 

MOŻESZ ZACZĄĆ OD PODSTAW

Jeśli jest to ranek, zapytać jak się spało. Poniedziałek? Jak minął weekend. To jest pogawędka, nie debata z prezydentem na temat losów kraju. I ważne – INTONACJA. Zawieszanie głosu i jąkanie nie pomaga 😛  Mówimy zdecydowanie, pracujemy nad uśmiechem 😛

I nie pozwalamy sobie na to, co ja nazywam „rozjeżdżaniem się wypowiedzi”. Będziemy najprawdopodobniej chcieli zrobić coś w stylu „To… jak się Panu spałooooOOO?”, a głos na końcu wędruje o oktawę wyżej 😛

Opcją nie jest też skróceniem jej do absolutnego minimum – mówienie z prędkością1,5 raza większą, niż nasze normalne tempo wypowiedzi. Dodatkowo, albo brak kontaktu wzrokowego albo bardzo krótkie rzucenie okiem na drugą partię – tędy też nie chcemy iść. 🙂

Naturalne jest patrzenie na naszego rozmówcę przez 50% czasu rozmowy. Więc nie panikujemy, że musimy się na kogoś lampić jak sęp czyhający na ofiarę i wiercić mu spojrzeniem dziurę w głowie 😛 Połowa czasu wystarczy 😉

 

SŁUCHAJ (ZE SZCZERYM!) ZAINTERESOWANIEM

Najważniejsze: SŁUCHAJ ODPOWIEDZI! I nie tylko dlatego, że później podsunie Ci ona dalsze pomysły (!). 😛

I tu zwracam się do tej empatycznej i ludzkiej cząstki każdego człowieka 😛 Ponieważ nawet wtedy, gdy spotykamy kogoś, z kim nie nadajemy na tych samych falach, nie oznacza to, że losy czy problemy tej osoby są nam obojętne. Gdy więc pytam któregoś kursanta jak mu minął dzień w pracy, CHCĘ usłyszeć odpowiedź. Oczywiście nie mam większego wpływu na to, czy ktoś ma upi***go szefa lub irytującego kolegę, ale bardzo często wysłuchanie z uwagą wystarcza.

 

NAUCZ SIĘ ZADAWAĆ DOBRE PYTANIA

Pierwsza lub druga wypowiedź naszego rozmówcy zwykle wystarcza, by podsunąć nam jakiś temat, który będziemy mogli pociągnąć.

I tak od weekendu z rodziną możemy przejść do pytania o to, do kogo dzieciaki są bardziej podobne, a od koszenia trawy do plusów i minusów mieszkania w domu czy mieszkaniu. Nie musimy wznosić się na wyżyny kreatywności, ani poruszać osobistych tematów (w większości przypadków nawet nie powinniśmy). Na tym etapie naszym zadaniem jest zwykle jedynie podtrzymanie luźnej rozmowy, a ogródek czy wizyta w Castoramie mają raczej małe szanse wywołania negatywnych odczuć. 😉

 

POWIEDZ KOMPLEMENT …

Znowu: SZCZERY! Na tym polega różnica między komplementem, a pochlebstwem – to drugie kategoryzuje się już jako podlizywanie 😛 Jak Ci się nie podobają buty, to nie mów nic 😛 Ale jak ktoś ma fajny krawat lub szałowe szpilki, to podziel się tą myślą. 🙂

Zawsze wychodzę z założenia, że w naszej polskiej mentalności jest bardzo dużo smutku, stagnacji i narzekań, a za mało mówienia sobie miłych szczerych rzeczy. Każdy ma jakieś kompleksy. Ja mam kompleksy, Ty masz kompleksy i pani w recepcji też ma swoje kompleksy! 😛 Prawdziwy komplement sprawi, że rozmówca poczuje się nieco lepiej w swojej skórze.

Przykładów nie brakuje, trzeba tylko uważać, bo diabeł tkwi w szczegółach. Znam np. dżentelmena, który zawsze pisze konkretnym rodzajem długopisów. 😉 Inny od czasu do czasu zaszaleje ze wzorem koszuli (i zamiast blado-błękitnej ubierze walący po oczach fiolet (w którym jest mu naprawdę fajnie 🙂 ). Inny jest zawsze bardzo stonowany i zrównoważony (starszy znajomy z lotniska) – gdy latałam, uwielbiałam rozmawiać z nim o życiu. Oczywiście nie omieszkałam mu o tym powiedzieć – jego obecność i stoicka postawa działały na mnie bardzo uspokajająco. 🙂

Z paniami jest nieco łatwiej. 😉 Mogą to być oczywiście pięknie pomalowane paznokcie czy fantastyczne perfumy, nie lubię jednak szufladkować kobiet w ten sposób i nie zachęcam do tego innych. Sportowa bluza czy porządek na biurku, to także dobry „conversation starter”. 🙂

 

 

WYCIĄGNIJ Z NIEGO WNIOSKI (+ ZAUWAŻAJ WZORY I TENDENCJE).

Ponieważ ta wspomniana wyżej sportowa bluzka czy porządek na biurku mogą nie być bez znaczenia 😉 Pierwsze może zasugerować aktywny tryb życia, drugie bycie dobrze zorganizowaną osobą 🙂 Komuś często wibruje telefon? Zakładając, że nie jest uzależniony od FB i powiadomień, prawdopodobnie ma dużo pracy – można zahaczyć o podzielność uwagi i dystraktory. Ktoś jest zawsze na czas – pochwalić punktualność (a jeszcze jak ma dzieci i poranną gonitwę z ubieraniem i podwożeniem w różne miejsca – PODWÓJNY KOMPLEMENT 😀 ).

 

ZAWSZE MIEJ COŚ CIEKAWEGO DO POWIEDZENIA

Bo kto powiedział, że „small talk” musi być o niczym i bez treści merytorycznej? Ostatnio przy okazji konwersacji po angielsku o największych wynalazkach wszech-czasów, kursantka wspomniała o filmiku o tematyce naukowej, który niedawno oglądała. Laska nie ogląda w swoim wolnym czasie vloga o tym, że ktoś poszedł do Starbucks (nie, żebym hejtowała, choć mało to kształtuje umysł), a graficzną reprezentację skali wszechświata! HOW COOL IS THAT!? 🙂 <3

Bądź osobą, która chętnie uczy się nowych rzeczy i jest ciekawa świata, a nigdy nie zabraknie Ci tematów do rozmowy. 🙂

 

POPROŚ O REKOMENDACJĘ

Ostatnio jedna z moich kursantek z małopolski, z którą prowadzę zajęcia przez skype’a, wspomniała, że wybiera się do Rzeszowa. Wywiązała się z tego oczywiście krótka dyskusja na temat tego co warto na Podkarpaciu zobaczyć.

Inny przykład – planujemy z dziewczynami babski wieczór. Większość z nas nie mieszka w Rzeszowie, więc warto pomyśleć o jakimś fajnym planie wieczoru. Które lokale odwiedzić? Jakie atrakcje (np. park linowy) oferuje miasteczko? PORADŹ SIĘ ROZMÓWCY.

Błąd, jaki często popełniamy, to założenie, że od razu musimy zadać jakieś pytanie drugiej stronie. I PYTANIE jest jak najbardziej wskazane (nie chcemy wyjść na egoistycznego dudka, który mówi tylko o sobie), ale możemy zrobić wstęp w postaci krótkiej historii i WTEDY ZAPYTAĆ o zdanie lub poradę.

Naturalnie, trzeba dostosować pytanie do rozmówcy, nie zapytam 50-letniego szefa gdzie zorganizować koleżance wieczór panieński. 😛

BONUS: Wiedzieliście o tym, że jeśli ktoś zdoła nam wyświadczyć jakąś mikro-przysługę (potrzyma coś, odpowie na proste pytanie, itp.), to automatycznie nas bardziej lubi? 😉  <3 Kocham czytać statystyki z psychologii z takimi smaczkami 😀 Wytłumaczenie na to jest proste – lubimy czuć się potrzebni. Spraw więc, żeby druga strona poczuła, że jest użyteczna. 😉

 

 

 

 

***

How have you been? – W przeciwieństwie do „how are you” sugeruje wyższy poziom zaawanzowania językowego. Używamy czasu Present Perfect i pytamy tym samym jak się ktoś miewa(ł) ostatnimi czasy (a nie tylko w chwili obecnej).

How did you sleep? / How was your weekend?

I must say, this is a really nice shirt/tie. 🙂 I noticed you always match your tie with the shirt very well.

I love your perfumes. Very fresh/floral/delicate.

Wow, your desk is so tidy! Rarely do I see somebody so well-organized!

Recently I’ve been thinking about getting a present for my brother, because his 30th birthday is coming. Could you give me any recommendations? He works as a… and likes…

Are you a fan of sports? Recently I’ve read an article about the weirdest and funniest sports in the world.

Yesterday I googled some tips and tricks on how to live more economically and bumped into water filters. Do you use one? I’m wondering if I should buy it as well.

Najlepsze strony do nauki angielskiego

DUOLINGO

Kompleksowy kurs do nauki online.

 

PLUSY:

  • Można zacząć naukę od tzw. placement test, czyli testu, który pomoże nam ustalić na jakim jesteśmy poziomie. Trzeba jednak podchodzić do niego z dużym dystansem, ponieważ osoba, której gramatyka jest na poziomie B1, może się bez zająknięcia porozumiewać w mowie na poziomie B2+ i odwrotnie.
  • Ignoruje literówki, a to oznacza, że strona sprawdzi czy znamy odpowiedź na pytanie, a nie zasady interpunkcji.
  • Program jest posegregowany tematycznie na mniejsze części. Często nie siadamy nauki, ponieważ wychodzimy z założenia, że potrzebujemy na nią np. minimum 30 minut, a poszatkowanie języka na takie „łykalne” kilkuminutowe fragmenty rozwiązuje ten problem.
  • Skrzętnie prowadzone statystyki. Program pokazuje nam nawet ile zostało godzin do końca kursu. Świetny pomysł, zważywszy na fakt, że opanowanie języka obcego to długi proces i potrzebujemy częstych „słupków milowych”, które przypomną nam, że idziemy we właściwą stronę i robimy progres.
  • Program jest dosyć kompleksowy (choć oczywiście rozmowy z żywym człowiekiem nie zastąpi).

 

MINUSY:

  • Choć program nie ucina nam punktów za interpunkcje, nie ma wprowadzonych różnych interpretacji (np. to samo zdanie wypowiedziane z różną intonacją może być trybem rozkazującym lub zwyczajnym zdaniem w czasie Present Simple). Choć to może być po prostu efekt mojego lektorskiego czepialstwa, zdecydowana większość osób nie powinna mieć z tym problemu. 😉
  • Mówienie zostało całkowicie zignorowane w placement teście. O ile aplikacja na telefon rejestruje nasze wypowiedzi, o tyle w początkowym teście ta umiejętność w ogóle nie została wzięta pod uwagę.
  • Podczas definiowania poziomu językowego można zauważyć dosyć spore przeskoki w poziomie trudności. Wprawdzie haczy on o bardzo różne części języka angielskiego, jednak po jego zakończeniu miałam pewien niedosyt. Mógłby on być dłuższy i bardziej szczegółowy. Dla porównania dodam, że swoim kursantom najczęściej wręczam takie, które mają po 80-100 pytań.

 

 

 

MOJE FISZKI

Strona do tworzenia własnych fiszek online.

 

PLUSY:

  • Szybkie tworzenie własnych klarownych fiszek. Czytelny zapis jest w nauce bardzo ważny, a niektórzy z nas mają problem z wyraźnym pismem – strona rozwiązuje ten problem.
  • Strona jest intuicyjna.
  • Free. 😉
  • Fiszki możemy zapisać w formacie pdf.
  • Domyślnie strona pokazuje nam zestaw 16 fiszek, czyli dokładnie tyle, ile zmieści nam się na jednej kartce po wydrukowaniu.

 

MINUSY:

  • Fiszki powinny być wysoce zindywidualizowane, a tworzenie ich przy pomocy programu z ograniczonymi możliwościami graficznymi (wytłuszczenie druku, pochylenie i podkreślenie), to dosyć uboga wersja. Jedyne, co by nas w tej sytuacji ratowało, to wkładanie kolorowych kartek do drukarki.
  • Brak możliwości dodawania grafik. Rysowanie jest zawsze lepsze, ale bardzo dużo osób ma opory i nie chce się przełamać. Wklejenie zdjęć jest zawsze lepsze od fiszki zapełnionej samymi literami, a tu nie mamy nawet tej opcji.
  • Brak różnorodności czcionki.
  • „Krzaczki” – zamiast interlinii Enter przyprószył moje fiszki ciągiem liter i symboli.

 

 

 

BBC LEARNING ENGLISH

 

PLUSY:

  • Różnorodność tematyczna.
  • Materiały są bardzo dobrze przygotowane graficznie (no, ba, w końcu BBC ;p).
  • Słowniczek do każdej lekcji.
  • Lekcje te są krótkie i nie zajmują dużo czasu.
  • Ćwiczenia sprawdzające naszą wiedzę po przyswojeniu materiału (+ klucz odpowiedzi).
  • Transkrypcja tekstu.
  • Możliwość ściągnięcia lekcji w formacie pdf.
  • Możliwość ściągnięcia pliku audio.

MINUSY:

  • Brak możliwości dostosowania poziomowego.
  • Często uczymy się słówek, którymi możemy zaszpanować w wypowiedziach ;p , a nie takich, które są niezbędne.
     

 

MNEMONIC DICTIONARY

 

Słownik dla fanów mnemotechnik, czyli zabawnych historyjek i skojarzeń, które wspomagają zapamiętywanie. Po wpisaniu słówka, które chcemy zapamiętać, strona podaje nam definicję, przykłady, a niżej kilka propozycji skojarzeń dodanych przez użytkowników. 🙂

 

PLUSY:

  • Kompleksowość (definicja, przykłady, skojarzenia).
  • Wykorzystywanie mnemotechnik, czyli śmiesznych połączeń, które później bardzo pomagają w odtwarzaniu i wykorzystywaniu słówek <3 <3 <3
  • Świetna alternatywa dla tych, którym ciężko się przekonać do wykorzystywania mnemotechnik (większości). Stare nawyki trudno zmienić (łopatologiczne powtarzanie na głos), nawet gdy są one nieefektywne. Takie mnemotechniki podane na tacy są dobrym kompromisem między własnymi skojarzeniami, a ryciem na blachę.

 

MINUSY:

  • Monolingwistyczny (brak tłumaczenia, tylko angielski)
  • Wyłącznie dla osób na nieco wyższym poziomie zaawansowania (asocjacje/skojarzenia są tworzone w języku angielskim).

 

 

 

TED TALKS

Seria przemówień i prezentacji o przeróżnej tematyce.

 

PLUSY:

  •  Wyraźna wymowa.
  • Napisy w języku polskim i angielskim.
  • Różnorodna tematyka.
  • Duża ilość prezentacji o efektywnej nauce, poprawie pamięci i nauce języków obcych.
  • Możliwość komentowania filmów.
  • Świetne jako materiał do dyskusji.

 

MINUSY:

  • Zrozumienie prezentacji nierzadko wymaga wyższego poziomu zaawansowania, a te na niższym poziomie po prostu trudno znaleźć.
  • Sporadyczny brak napisów (są jedynie generowane automatycznie).
  • Brak ewentualnych ćwiczeń czy możliwości sprawdzenia znajomości nowo-poznanych słów (acz TED Talks nie powstały w celu nauczania angielskiego, więc nie oczekujmy cudów).