Jak media społecznościowe wpływają na zapamiętywanie

DLACZEGO WSZYSCY KAŻĄ MI JEŚĆ RANO ŻABĘ?

 

Jedną z pierwszych koncepcji, z jakimi zetknęłam się na początku swojej edukacji o rozwoju osobistym była rada Briana Tracy. Jest on autorem książki „Zjedz tę żabę”, która opisywała około 20-ścia zagadnień ułatwiających zarządzanie czasem a tytuł reprezentował myśl przewodnią, czyli uporanie się z największym (i zwykle najmniej przyjemnym) zadaniem w pierwszej kolejności. Muszę przyznać, że mimo początkowej niechęci przez pewien okres czasu udawało mi się stosować do tej zasady i dzięki temu skończyłam połowę mojej pracy licencjackiej oraz oszczędziłam sobie sporo stresu, gdyż nie zostawiłam tego dużego projektu na ostatnią chwilę. Tracy tłumaczył, że nie tylko możemy dzięki takiemu nawykowi „odhaczać” rano najistotniejsze sprawunki, ale również uzyskać poczucie zwycięstwa rano i przekonanie, że najgorsze jest już za nami. Dopiero z czasem dowiedziałam się, że to jedynie wierzchołek góry lodowej.

 

NAJPIERW POZBĘDĘ SIĘ TYCH WSZYSTKICH BZDUREK-PIERDÓŁEK, A POTEM…

 

Czy ktoś z Was kiedyś zauważył, że wszystkie stancje i akademiki w okresie sesji przechodzą generalne porządki? 😀 Oczywiście sprzątanie pełni w takiej sytuacji funkcję dystraktora, czyli takiego „odciągacza uwagi” (wszystko, byle nie nauka). Bywa jednak zwykle, że są to drobne rzeczy, które nagromadziły się przez dłuższy czas i wtedy dochodzimy do wniosku, że gdy tylko zejdzie nam z drogi cały ten bajzel, wreszcie będziemy w stanie usiąść do konkretnej pracy i skoncentrować się tylko i wyłącznie na niej. Tak, to jest główny cel – wyeliminować rozpraszacze, żeby móc poświęcić się w 100% tej jednej sprawie. Zastanawia mnie tylko jedno. Czy zauważyliście, że z jakiegoś dziwnego powodu to nigdy nie działa? 😀

 

KAPITANIE, KOŃCZY NAM SIĘ PALIWO

 

W skrócie rzecz ujmując, jesteśmy bardzo leniwym gatunkiem. Jak już ustaliliśmy, w pierwszej kolejności bierzemy się za najprostsze zadania (np. sprawdzenie poczty i mediów społecznościowych) i odwlekamy te trudniejsze, ponieważ do nich jesteśmy najbardziej zniechęceni. Problem polega na tym, że nasz mózg zużywa energię bez względu na to, co robi. Nawet MYŚLĄC JEDYNIE o jakimś projekcie wykorzystujemy mentalne paliwo (energię kognitywną = poznawczą, czyli taką związaną z rozumowaniem). Między innymi dlatego też wszyscy (lub prawie wszyscy ;p) trenerzy od zarządzania czasem powtarzają w kółko, żeby rano nie spędzać czasu scrollując facebook’a czy instagrama. KAŻDA aktywność, nawet ta bzdurna i banalna, zużywa energię umysłu. Efekt jest nie trudny do przewidzenia – gdy siadamy do najistotniejszego zadania, nasz umysł jest już zmęczony, a my nie zrobiliśmy niczego konkretnego.

 

Wszyscy wiemy, że powinniśmy zaczynać od priorytetów, jednak, jak to mówią, powszechna wiedza niekoniecznie jest powszechną praktyką. Jeśli najpierw zmierzysz się z małymi zadaniami, wiedz, że gdy przejdziesz do większych poziom twojej energii bardzo szybko spadnie. Zwłaszcza w momencie, gdy będą to zadania wymagające kreatywności lub przyswajania nowego materiału. Koniec końców, wykonanie ich zajmie ci o wiele więcej czasu, aniżeli zabrałoby gdybyś wykonał je w pierwszej kolejności ze świeżym umysłem.