MATURA PISEMNA Z ANGIELSKIEGO – KURS VIDEO ONLINE

JEST! „My baby”, przy którym spędziłam wiele, wiele nocy. 🙂  Ale wiecie co? Warto było! 🙂 Jestem zadowolona z efektu końcowego, a kurs dał mi możliwość wykorzystania moich kreatywnych ciągot. 😉 Dzięki temu mogłam wykorzystać w praktyce swoją wiedzę jako językowiec i trener efektywnej nauki, ale też pobawiłam się w twórcę filmowego, fotografa, a nawet modelkę. ;p Choć, szczerze mówiąc, wolę chyba pisać książki i podręczniki, niż oglądać się na ekranie. ;P

Pomysł na ten kurs zrodził się kilka miesięcy temu, jak zwykle, podczas biegania. 😉 Na początku kompletnie nie wiedziałam jak ugryźć temat. Wreszcie uznałam, że jedynym logicznym rozwiązaniem jest dostarczyć maturzystom coś, co poprowadzi ich za rękę przez najtrudniejsze zagadnienia: połączenie podręcznika dla wzrokowców z filmem video, w którym zdradzę swoje najmroczniejsze sekrety z zakresu efektywnej nauki. ;p

Nadal niezmiennie wierzę w indywidualne lekcje i niepodzielną uwagę lektora, który wyłapie błędy typowe dla nas. Jednak nie wszyscy mają sposobność uczęszczania na korepetycje, czy to ze względu na brak korepetytora w małej miejscowości, czy też koszty zajęć. I to właśnie z myślą o tych młodych ludziach zaprojektowałam ten kurs online.

 

 

Żeby oebjrzeć darmowy fragment i/lub kupić kurs, kliknij poniższą miniaturkę. 😉

 

 

 

 

Jak regularnie i bezboleśnie uczyć się angielskiego – Matura 2018

CO WIEMY O NAWYKACH

 

Nawyk jest podobno jak druga natura człowieka, a sama jego definicja sugeruje wykonywanie jakiejś czynności automatycznie i bez zastanowienia. Wszyscy znamy podstawy założenia, które zostały po raz pierwszy opisane przez Pawłowa. Jeżeli wielokrotnie połączymy dzwonek z jedzeniem, po jakimś czasie charakterystyczny dźwięk będzie sygnalizował w głowie psa czas na jedzenia (a zwierzak będzie się ślinić niezależnie od tego czy dostanie pożywienie).

 

Są to fundamenty formowania nawyków oraz powszechnie znanej zasady marchewki i kija. Jeżeli chcemy sobie jakiś pozytywny nawyk, powinniśmy
a) nagrodzić się za dobrze wykonaną pracę
b) ukarać się za jej niewykonanie 
c) połączyć oba scenariusze 😉

 

Wszyscy jednak doskonale wiemy, że zarówno formowanie nowych nawyków (m.in. regularnej nauki), jak ich eliminowanie (np. zostawianie zadania domowego na ostatnią chwilę) jest najnormalniej w świecie TRUDNE 😛

 

I choć uważam, że praktykowanie powyższych zasad znacząco może poprawić nasze rezultaty (i dlatego też w przyszłości do nich wrócimy), na razie skupmy się na łatwiejszej drodze 😉 Krótszej 😉

 

 

 
O KROK DALEJ

 

Jak dobrze znacie trasę do szkoły czy pracy, którą poruszacie się codziennie? A o ile trudniej byłoby Wam dotrzeć do całkowicie obcego lokalu znajdującego się w ruchliwym centrum nieznanego miasta? Dużo 😛

 

A o ile łatwiej byłoby Wam gdybyście w drugim przypadku w drodze do celu przyłączyli się do kogoś, kto akurat szedłby w to samo miejsce? 🙂

 

Takim przewodnikiem dla nowego nawyku może stać się stary nawyk. Technikę tą nazywamy „studying triggers”, z języka angielskiego TRIGGER, czyli „spust” w broni palnej lub „wyzwalacz”, tj. coś co wyzwoli jakąś reakcję (u nas akurat bezbolesną i szybką naukę 😉 ). Do najpowszechniejszych triggerów zaliczamy inne regularnie wykonywane czynności, miejsca i pory dnia.

 

Np. Dla mnie takim wyzwalaczem jest jazda samochodem (MIEJSCE), ponieważ wtedy zawsze słucham audiobooków. Podczas malowania się (CZYNNOŚĆ) i biegania wieczorami (CZYNNOŚĆ + CZAS) włączam ulubiony podcast na temat biznesu i przedsiębiorczości lub jakiś wywiad z jednym z ulubionych autorów.

 

A teraz jak to ugryźć: zastanówcie się jakie miejsca codziennie odwiedzanie i jakie czynności każdego dnia wykonujecie (oraz kiedy). Powtarzanie słówek w autobusie jest czymś oczywistym, ale np. przyklejenie karteczek do lustra w łazience, by móc je powtarzać przy myciu zębów – już niekoniecznie 🙂

 

Do moich ulubionych przykładów należą m.in.:

 

1) Położenie zbitka fiszek obok płatków śniadaniowych (albo nawet obok mleka w lodówce) i powtarzanie przy śniadaniu,
2) Przyklejenie karteczek do szafki nad zlewem i czytanie ich przy zmywaniu naczyń,
3) Zawieszenie kartki/małej tablicy przy drzwiach i czytanie jednego słówka przy okazji wyjścia.
4) Mini-fiszki przylepione do obramowania ekranu laptopa/komputera (teoretycznie można wykorzystać sticky notes zainstalowane już w systemie, acz z doświadczenia wiem, że nie są tak skuteczne),
5) Powtarzanie słówek z fiszek ukrytych w kieszeni kurtki za każdym razem, gdy czekamy w kolejce w sklepie/na poczcie/itp.

 

VIDEO O STUDYING TRIGGERS

 

 

ZMIANA POCIĄGA ZA SOBĄ ZMIANĘ

 

Andreasen chciał wiedzieć, dlaczego ludzie odeszli od swoich wcześniejszych nawyków. A to, co odkrył, stało się filarem współczesnej teorii marketingu: nawyki zakupowe ludzi są bardziej podatne na zmianę, kiedy ludzie przechodzą ważne zmiany w życiu. Na przykład kiedy zawierają związek małżeński, są bardziej skłonni do zmiany rodzaju kupowanej kawy. Kiedy prowadzają się do nowego domu, są bardziej podatni na zakup nieznanych wcześniej płatków śniadaniowych. Gdy się rozwodzą, są spore szanse, że zmienią markę kupowanego piwa. Konsumenci przeżywający jakąś poważną zmianę w swoim życiu często nie zauważają albo o to nie dbają, że ich zwyczaje związane z zakupami ulegają transformacji.

 

Siła Nawyku, Charles Duhigg

 

Innymi słowy, wykorzystujemy drugie ekstremum do wyrobienia nowego nawyku. Nie chodzi więc o przyłączenie nowego do starego, a utworzenie „czystej karty” w umyśle, która ułatwi świeży start. Okazuje się, że ludzie przechodzący duże zmiany w życiu są bardziej podatni na inne modyfikacje. 

 

Co to oznacza dla nas?

 

Że jeżeli chcemy zacząć wreszcie się regularnie uczyć, powinniśmy przemeblować pokój (i najlepiej stworzyć kącik przeznaczony wyłącznie do pracy – ułatwi to później mózgowi koncentrację).

 

Jeśli chcemy zamienić słuchanie muzyki w drodze do szkoły na angielskie podcasty, możemy zmienić drogę do szkoły. Nie krzyczcie. 😉 Domyślam się, że musielibyście pójść na około i stracić dodatkowo czas 🙂 Więc… przejdźcie na drugą stronę ulicy 🙂 Może brzmi absurdalnie, ale nawet tak niewielka zmiana wprowadza nową perspektywę i eliminuje stary „wyzwalacz”.

 

Śpiochy (jak ja) mogą się zastanowić nad nowym agresywnym budzikiem, 😉 a ci chcący połączyć fiszki z posiłkiem, mogą zacząć go jadać w zupełnie innej części domu albo chociaż pokoju.

 

Zmiana pociąga za sobą inną zmianę 🙂

 

VIDEO JAK WYROBIĆ NOWY NAWYK

 

Jak opanować czasy w angielskim i ich naturalnie używać :) Matura z angielskiego

W CZYM PROBLEM?

 

Po rozpoczęciu pracy nad kursem przygotowującym do matury podstawowej z angielskiego, postanowiłam zapytać głównych zainteresowanych czego w ich odczuciu brakuje dostępnym materiałom. Odpowiedź, która pojawiała się najczęściej, nikogo nie  szokuje – nie wiemy w jaki sposób uczyć się czasów tak, aby później móc ich w naturalny sposób używać. W języku polskim mamy jeden przeszły, jeden przyszły i jeden teraźniejszy, po co więc sobie komplikować życie jakimś „simplami” i „kontiniusami”? To, że my też mamy np. tryb dokonany i niedokonany jakoś nam umyka, ale mniejsza o to 😉 😀

 

Formalnie to tak naprawdę lingwiści uznają istnienie 2 czasów (teraźniejszego i przeszłego), ale nie o to nam dziś chodzi 😉 . Ogólnie przyjmuje się, że w użyciu mamy 12 struktur gramatycznych, które potocznie nazywamy czasami (choć liczba ta zależy często od źródła). I bądź tu człowieku mądry, bo skąd, u diabła, mamy wiedzieć kiedy którego użyć? 

 

 

CO SIĘ ZOBACZYŁO, TO SIĘ NIE ODZOBACZY

 

Szacuje się, że 65-70% ludzi to wzrokowcy (visual learners). Reszta z nas również uczy się przy pomocy zmysłu wzroku, nie jest on jednak wtedy dominantą, a jedynie „uzupełnieniem” kinestetyki czy słuchania.

 

I nie trudno temu dowieść, bo przecież gdy w rozmowie ktoś użyje słowa „NIEBIESKI”, to na monitorze naszego umysłu wyświetli się morze, woda, niebo albo sam kolor, a nie napis.

 

Pointa jest bardzo prosta: myślimy obrazami, nie słowami. Już jako dzieci tak się uczyliśmy. Mama pokazywała na mebel i mówiła „stół”, a my kojarzyliśmy z tym dźwiękiem obraz. Litery przyszły dopiero później.

 

Spytacie więc: skoro od paru ładnych lat używamy na porządku dziennym słowa „wzrokowiec”, to dlaczego wszyscy każą mi uzupełniać luki czasownikami w konkretnej formie według prostego wzoru?

 

Moja odpowiedź: nie wiem. 😛 

 

 

DAWNO, DAWNO TEMU, NA PODŁODZE WYNAJĘTEGO POKOJU…

 

…siedziała sobie załamana Ania i praktykowała mentalne samobiczowanie z tytułu własnej głupoty. Nie potrafiła wydłużyć doby, ani też zwiększyć swojego poziomu IQ. Jedyne, co jej pozostało, to zmienić technikę uczenia się, bo alternatywą było zawalenie wszystkich egzaminów. I tak to roztrzepane dziewczę odkryło mapy myśli pana Tonyego Buzana i uratowała swój studencki tyłek.

 

W jaki sposób połączyłam naukę czasów w języku angielskim z mapami myśli, do dziś nie wiem. Nie potrafię też sobie przypomnieć jak uczyłam się tych struktur wcześniej (choć zauważyłam, że to akurat jest czymś naturalnym dla językowców – często nie pamiętamy własnych początków czy przejścia przez poziom średnio-zaawansowany). Mam jednak przed oczami żywy obraz siebie siedzącej na tym paskudnym dywanie i rozrysowującej zastosowania czasów przeszłych.

 

Na czym więc rzecz polega:

 

Mapy myśli wykorzystują naturalne predyspozycje ludzkiego umysłu, ażeby móc szybciej zapamiętać nowe informacje. Najlepiej zapamiętujemy to:
– co sami zrobiliśmy (wskazane jest własnoręczne rysowanie, a potem odtwarzanie),
– co zobaczyliśmy (stąd rysunki i kolory oraz drukowane litery, które pożerają mniej mentalnej energii przy odczytywaniu),
– gdzie coś zobaczyliśmy (mapy myśli są ustawiane dokładnie tak, jak mamy oczy, czyli poziomo ;p a rysunki lokowane wokół kartki zgodnie z ruchem wskazówek zegara).

 

Dla wzrokowców ;p  krótkie video, darmowy fragment mojego mini szkolenia, demonstrujący jak działają mapy myśli w przełożeniu na naukę angielskiego 🙂

 

 

——————————–> KLIKNIJ NA ZDJĘCIE, A NASTĘPNIE „ZOBACZ DARMOWY FRAGMENT”, ŻEBY OBEJRZEĆ VIDEO 😉

 

W ogólnym rozrachunku nie pamiętamy już listy myślników, a realne sytuacje, w których dany czas może zostać wykorzystany. Z czasem gdy nasza osobista baza danych powiększy się o kolejne mapy myśli, zaczniemy kojarzyć zastosowania z konkretnymi kartkami (najlepiej w konkretnych kolorach), a co za tym idzie – z konkretnymi czasami.

 

Z praktyką i odrobiną wysiłku stworzymy sieć, która po zautomatyzowaniu (czytaj: ĆWICZENIOM I POWTARZANIU ;P) będzie równoznaczna z naturalnym używaniem różnych czasów 🙂 

 

Czy metoda ta nauczy Was płynnego mówienia w jeden dzień? Nie 😛 😛 😛 Czy jest efektywna? Na kilkaset osób, z którymi miałam przyjemność pracować, prawdopodobnie  2-3 były całkiem nieczułe na jej działanie. Pozostali, przy w miarę regularnej pracy, dochodzili do naturalnej komunikacji z wykorzystaniem różnych struktur 😉