„Jestem za głupia i niedostatecznie utalentowana.”
„Cały czas popełniam te same błędy.”
„Wypadają mi z głowy najprostsze słówka.”
„Zapominam słownictwa, które kiedyś znałam.”
„Mam słabą pamięć.”
„Nie jestem dość inteligentna.”
„Potrafię budować tylko bardzo proste zdania i wolno się uczę.”
„Cokolwiek tworzę jest słabej jakości.”
„Nie jest dostatecznie dobre.”
Nie wychodzi mi i to MOJA WINA.
WINA
Według słownika PWN:
1. «czyn naruszający normy postępowania»2. «odpowiedzialność za zły czyn»3. «przyczyna, powód czegoś złego»
LOS NA LOTERII
Prawdziwym powodem, dla którego zostałam modelką, było to, że wygrałam genetyczną loterię. (…)Otrzymałam spuściznę. Może się zastanawiacie: czym jest spuścizna? Cóż, przez kilka ostatnich stuleci definiowaliśmy piękno nie tylko, jako zdrowie i młodość i symetrię, które podziwiamy, ponieważ tak zostaliśmy zaprogramowani biologicznie, ale również wysoką, smukłą figurę oraz kobiecość i białą skórę. I to jest spuścizna, która została dla mnie zbudowana, i to jest spuścizna, z której czerpię korzyści.– Cameron Russell
Nie jest naszą winą wzrost powyżej 2 metrów, ani też genetyczna tendencja do choroby nowotworowej.
Nie jest nią też, czasem wadliwy, system operacyjny (mózg), którym zostaliśmy obdarzeni. Umysł ludzki jest niesamowitym narzędziem pracy, ale na pewno nie doskonałym. Zapomina. Tworzy mocne połączenia neuronowe nie tam, gdzie byśmy sobie życzyli i nie tworzy ich tam, gdzie byłyby mile widziane. Czasem nie kojarzy faktów lub je ignoruje. Pomija istotne dane i wymaga od nas ciągłych powtórzeń istotnych informacji. Pracuje wolniej, niż byśmy chcieli i nie regeneruje dość szybko. Jest zawodny.
I w takie narzędzie zostaliśmy wyposażeni.Nie mamy żalu do siebie o słabe płuca czy krótkie nogi. To jest „sprzęt”, który został nam przydzielony przy genetycznej loterii. Nie mamy więc wpływu na pakiet potencjału, jaki dostaliśmy, mamy jednak wpływ na to czy go wykorzystamy. A jeśli chcemy zasłużyć sobie na prawo do narzekania na swój los, to przyjmijmy też na swoje barki odpowiedzialność wykorzystywania 100% swoich możliwości.
Gdy więc nadchodzi dzień (lub tydzień, a nawet kilka), gdy myślę, że cokolwiek wychodzi spod moich rąk jest po prostu „słabe” (a zdarza się to bardzo często, ponieważ jestem wyjątkowo krytyczna wobec efektów swojej pracy), staram się praktykować dwie filozofie, które ratują moje zdrowie psychiczne 😀
'Pierwszy szkic jest zawsze g***niany.’– Ernest Hemingway
I żeby kiedyś było dobrze, najpierw musi być WIELOKROTNIE do du***y.
2) W taki system operacyjny zostałam wyposażona. Nie ode mnie zależy jego potencjał, ode mnie tylko zależy czy się zatrzymam czy też będę próbować dalej. Moją winą będzie tylko to, jeśli oleję temat i przestanę się starać. Z całą resztą da się żyć.