Uroczyście obiecuję, że (będę się starać :D)
1) NIE sprawdzać skrzynek email (tak, mam kilka, w zależności od tego do czego mi służą) więcej, niż 2 razy dziennie. Jedyny wyjątek stanowią sprawy niecierpiące zwłoki, np. gdy czekam na dokumentację do szkolenia bądź gonią mnie terminy i muszę szybko zamknąć temat.
W przeciwnym razie, odświeżanie, bezmyślne logowanie się do konta i wykorzystywanie takiego monitoringu jako przerwy w pracy, jest SUROWO ZABRONIONE :p Zwłaszcza dwa ostatnie punkty. Nie jest to ani forma odpoczynku, ani nie pojawi się w mojej skrzynce wiadomość, która uratuje świat przed zagładą. Może zaczekać.
2) NIE zostawiać telefonu w pobliżu łóżka. Dla niewtajemniczonych, dla mnie nastawianie 5 budzików jest normą i często koniecznością (z czego 2, to zupełne osobne urządzenia) wynikającą z kolei z pracy do późnych godzin nocnych. Sorry, taki mamy klimat ;p To znaczy, sorry, jestem typową sową i najlepiej mi się pracuje po 22 (gdy to piszę jest dokładnie 22:07). Pozostawienie budzika pod ręką sprawia, że nazbyt łatwo jest mi go wyłączyć, przewrócić się na drugi bok i znów oddać się w objęcia Morfeusza.
3) NIE reagować automatycznie i bezmyślnie na sytuacje stresujące, np. poprzez podjadanie. Zdecydowana większość społeczeństwa odreagowuje trudne sytuacje jedzeniem. I, niestety, problem nie ogranicza się do zbędnych kalorii w okolicy bioder. Najchętniej sięgamy po cukier, czyli węglowodany, które najszybciej poprawiają humor i dodają energii. Sęk w tym, że później równie szybko i gwałtownie doświadczamy jej spadku. Dostajemy kopa na pół godziny, a potem robią się z nas rozlazłe ryby i nic nam się nie chce.
Żeby było jasne, z żadnym razie nie hejtuję!
Kto bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień. –> Ania wymyka się tylnymi drzwiami z opakowaniem lodów pod pachą.
Mniam, mniam, mniam…
4) NIE pracować, NIE rozwiązywać problemów i NIE czytać wymagającej intensywnego myślenia literatury przed snem. Mózg pod koniec dnia powinien dostać odrobinę ciszy i spokoju, żeby bez problemu przejść w tryb odpoczynku. Niestety, za każdym razem, gdy próbuję nadrobić wieczorem zaległości kończy się to tym, że mój umysł nabiera rozpędu i zamiast spać – rozmyśla. Obok łóżka nie powinno więc stać nic poza butelką wody i mało ambitną literaturą 😉
5) NIE zostawiać ćwiczeń na sam wieczór, gdyż najprawdopodobniej
a) nie będzie nam się już chciało ćwiczyć, a konsekwencją będzie mniejsze dotlenienie mózgu, mniejsza liczba szarych komórek, pogorszenie pamięci i ogólnie JEDNA WIELKA KICHA ZDROWOTNA :p
b) organizm wyprodukuje dodatkowe pokłady adrenaliny, dotleniony umysł zacznie intensywniej pracować, przez co doświadczymy problemów z zasypianiem
Najrzadziej występująca opcja – scenariusz C – jest wyjątkowo rzadki. Ma miejsce, gdy tak bardzo skopiemy sobie tyłek przy ćwiczeniach, że po ich skończeniu od razu padniemy na twarz.