Jak wziąć się do pracy, gdy tak bardzo się nie chce ;)

KOGNITYWNY SKNERA

 

Zacznijmy od korzeni, tj. zrozumienia dlaczego w ogóle nam się nie chce 😉 Mózg człowieka jest tzw. kognitywnym sknerą (z j.ang. cognitive miser) – jest to termin używany w psychologii i oznacza, że nasz umysł ma naturalną tendencję do oszczędzania energii. Innymi słowy, gdy tylko nie znajdujemy się w sytuacji „życia lub śmierci” kiedy to cała nasza uwaga musi zostać poświęcona przetrwaniu, lubimy iść na łatwiznę. Tak zostaliśmy zbudowani biologicznie. Oczywiście, nie zmienia to faktu, że musimy z tym walczyć, ażeby nie zostać leniwcami roku, niemniej – warto wiedzieć 😉

 

 

2 MINUTY, CZAS START

 

Czyli ustawiamy minutnik w telefonie na 2 min i pozwalamy sobie przerwać pracę/naukę po upływie tego czasu. Gdyby się nad tym zastanowić, to początkowa faza całego procesu jest najtrudniejsza. Po przełamaniu pierwszej bariery lecimy już siłą rozpędu i nie odczuwamy takiego dyskomfortu koncentrując się na mało przyjemnym zadaniu. Sęk w tym, żeby przechytrzyć własny umysł i w ogóle zacząć. Mało prawdopodobne, że po tych dwóch minutach naprawdę przerwiecie pracę 😉 To pozwolenie samej sobie na jej przerwanie zrobi całą robotę i pomoże w ogóle zacząć 😉

 

 

WORK/STUDY TRIGGERS

 

Trigger (również z j. ang., oznacza wyzwalacz), czyli jakiś bodziec prowadzący do reakcji. Wszyscy uczymy się w liceum o behawioryzmie, wyrabianiu nawyków i szkoleniu psa jak się ślinić na dźwięk dzwonka. Łatwiej będzie nam się wprowadzić w „tryb pracy”, gdy ustalimy swój własny „sygnał startu”, tj. właśnie taki wyzwalacz. Dla mnie jest to włączenie aplikacji „Forest”, która daje mi znać gdy przychodzi czas na przerwę. Nie musi to mieć jednak nic wspólnego z telefonem. Może to być coś tak prostego, jak zamknięcie wszystkich zbędnych okienek na komputerze czy wypicie szklanki wody. Umysł z czasem automatycznie połączy bodziec z następstwem – pracą/nauką i szybciej wejdzie w stan skupienia.

 

 

ZASADA 5 SEKUND

 

Mel Robbins (komentatorka CNN i autorka książki „5 Second Rule”) odkryła, że za każdym razem, gdy zaczynamy się wahać podejmując jakąś decyzję (nawet najmniejszą), nasz mózg znacząco wyolbrzymia problem. Dla niego niezdecydowanie jest równoznaczne z niebezpieczeństwem. 5 sekund to czas, którego potrzebuje, żeby do niego dotarło, że powinien „zbudować mur”. Innymi słowy, za każdym razem, gdy stajemy przed jakimkolwiek wyborem i dajemy sobie więcej, niż 5 sekund na podjęcie decyzji, podświadomość (a konkretnie to nasz kora przedczołowa i okołooczodołowa) mózg krzyczy „Nie rób tego! Zagrożenie!”. Pointa? Nie daj sobie czasu na myślenie. 

 

 

I NA KONIEC: PRZESTAŃ SIĘ ZE SOBĄ PIE***YĆ  😉

 

Chodziłam w liceum, gdy niżej opisana sytuacja miała miejsce. Był to wieczór, środek tygodnia, a ja zmagałam się ze sobą wewnętrznie, żeby ruszyć tyłek i wrócić do nauki. Zrobiłam sobie akurat chwilę przerwy i położyłam na sofie w gościnnym, gdzie rodzice oglądali jakiś polski serial kryminalny. Po raz n-ty próbowałam samą siebie przekonać, żeby wrócić do siebie i jeszcze trochę pouczyć przed sprawdzianem. Gdy byłam w połowie tego swojego wewnętrznego dialogu (muszę wstać… ale nie chce mi się…) serialowy komendant policji wydał swojemu podwładnemu rozkaz. Kiedy tamten wyraził swoje niezadowolenia, usłyszał jedynie „Marek, do jasnej chol***y, przestań się ze sobą piep***yć”. Idealne „wyczucie czasu” 😉 I tak właśnie doszłam do wniosku, że nie ma co się ze sobą obchodzić jak z delikatnym kwiatuszkiem 😉 W końcu nikt nie chce być użalającą się nad sobą niedojdą życiową 😉