Nauka angielskiego dla nieśmiałych #3

MUSCLE MEMORY, CZYLI PAMIĘĆ PROCEDURALNA 

 

Każdy, kto uczył się jakiejś czynności motorycznej, np. jazdy na łyżwach, skakania na skakance czy nawet jazdy samochodem, doświadczył w życiu działania pamięci proceduralnej. Jej zadaniem jest automatyzacja procesu do tego stopnia, że mięśnie wydają się same pracować bez naszej wiedzy czy intencji. Podczas jazdy na rolkach czy łyżwach, po pewnym czasie nie zastanawiamy się już „lewa, prawa, lewa prawa, pochylaj się do przodu, nogi ugięte w kolanach…”. Po pewnej dozie ćwiczeń (u mnie była ona spora :D), wykonujemy sekwencję naturalnie i bez zastanowienia. Gdy prowadzimy samochód i na przejście dla pieszych wchodzi przechodzień, nie musimy myśleć o hamowaniu, noga sama intuicyjnie ląduje na właściwym pedale. To jest właśnie pamięć proceduralna, inaczej nazywana pamięcią ruchową (którą ja poznałam z j. ang. jako „muscle memory”). 

Jak to się ma do nauki języka i walki z nieśmiałością? Otóż musicie przyzwyczaić CAŁE swoje ciało do konwersacji i wypowiadania się na głos. Powtarzanie słownictwa po cichu lub w myślach nie wystarczy. Do tego zalecam nagrywanie się co jakiś czas i po kilku miesiącach pracy odsłuchiwanie nagrań. Nikt nie lubi brzmienia własnego głosu i na początku czujemy się BARDZO niekomfortowo gadając w próżnię. Odtwarzanie jest jeszcze bardziej traumatyczne 😀 ale wierzę w metodę małych kroczków, a mówienie do siebie jest czymś pomiędzy milczeniem, a konwersacją z drugim człowiekiem. Bo niby jak chcecie znaleźć odwagę na rozmowę z Brytyjczykiem, skoro nie chcecie przełamać strachu rozmawiania ze sobą? 😉

 

POSTĘP PONAD PERFEKCJĘ

Jakie wyrażenie powinno zostać całkowicie wyeliminowane z naszego słownika, gdy się rozwijamy? „W porównaniu do osoby XYZ”. W rozmowach z innymi, gdy próbujemy zmierzyć gdzie znajdują się nasze umiejętności, przyjmujemy poziom kompana za punkt odniesienia, a z tego nie może wyniknąć nic pozytywnego. Gdy Twój rozmówca włada językiem o wiele lepiej, jesteś „debilem”. Gdy to TY odznaczasz się większą płynnością, stwierdzasz, że nie jest z Tobą jeszcze aż tak źle i to on jest słaby z angielskiego. 

 

Jest takie powiedzenie w języku angielskim
Comparison is the killer of joy.
W wolnym tłumaczeniu:
 
Porównywanie jest złodziejem radości.
I z przykrością stwierdzam, że ta tendencja porównywania się do innych dotyczy wszystkich dziedzin życia. Żyjemy w społeczeństwie i czasach, gdzie to facebook informuje nas o tym „jakie zajebiste życie mają inni”. I choć wszyscy wiemy, że to jedna wielka lipa, pic na wodę, fotomontaż, to wciąż dajemy się nabrać. Nie ważne, że tydzień temu widzieliście znajomą, która była zdołowana i nienawidziła swojej roboty, skoro dziś wrzuciła fotkę z ciepłych krajów (gdzie spędzi zaledwie tydzień, góra dwa, a rok ma ich 52, ale o tym zapominamy :P).

 

Na nasze nieszczęście, z nauką języka robimy to samo. Oceniamy się przyjmując cudzą skalę i to pod każdym względem: jak płynnie mówią, ile popełniają błędów gramatycznych, jak wyszukanym słownictwem szastają, itd. Spotkałam się też z kursantką, która oceniała jak dużo potrafiła zapamiętać z zajęć porównując się do koleżanki z grupy. Po pierwsze, nawet jeśli kolega obok zapamiętuje ciut szybciej, nie znaczy to, że Wy nie możecie tego zapamiętać. Po drugie, kursantka ta, raz za razem, odpływała myśląc a to o obiedzie,a  to o weekendzie, a jej koleżanka poświęcała temu, co mówiłam 100% swojej uwagi.

 

Reasumując, jedyna osoba, do której powinniśmy się porównywać, jest naszym lustrzanym odbiciem dnia wczorajszego. Nie musisz mówić po angielsku lepiej od kolegi z grupy. Nawet jeśli jest to zaledwie 1% lepiej od samego siebie sprzed tygodnia, idziesz w dobrą stronę 😉